piątek, 17 października 2008

Boski Oregonik

Zdjęcia chyba nie wymagają komentarza... nie trzeba być krytykiem sztuki, żeby zobaczyć, że jest piękny....
...i że potrzebuje domku.

A domku nie ma.

Domek się nie zgłasza. Nie rozumiem, może się rozchorował? Może Człowiek, który pokochał naszego ślicznego Oregona wyjechał i by odpowiedzialnie się nim zająć po adopcji, czeka na swój powrót z dalekich podróży?

A może zapomniał? - Nie, to niemożliwe.

Zgubił numer telefonu, stracił wszystko, ma zbyt wiele kotów na utrzymaniu... Pojechał do Iraku, Afganistanu, na giełdę, do szpitala...

Po prostu nie wierzę, że jeszcze nikt się nie zakochał. Myślę tylko, że ten Ktoś czeka w ukryciu, czeka na lepszy moment w życiu, albo...nie wiem, na co...

Przecież on tak potrzebuje własnego kochającego domku...




Brak komentarzy: