niedziela, 12 kwietnia 2009

Starszy kot plus rozbrykany maluch

Tak właśnie jest u nas w domu.

Przypadek 1.

Dostojna, sarkastyczna, humorzasta pani Xena spokojnie, na sztywnych łapkach - zupełnie jakby szła na szpilkach - idzie z posłanka pod oknem, gdzie zrobiło się za gorąco dla jej arystokratycznego futra, do transporterka przy miseczkach. Nic nie zakłóca jej dystyngowanego spokoju. Xena rzuca powłóczyste spojrzenie jednego oka, omiatając nim połowę pokoju. Cisza.

"Aż tu nagle..."

Xena czuje gwałtowny podmuch powietrza, a na swym grzbiecie miękki, gumowy brzuszek Toci.

Tocia właśnie zasymulowała polowanie, za jego obiekt uznając tym razem grzbiet Xeny. Tocia swe zamiary obwieszcza setne części sekundy przed skokiem frywolnym "łriuu!", dzięki czemu nie ma żadnej możliwości uniknięcia ataku.

Efekt: Xena jest zirytowana i nie współpracuje. Trzeba wybrać bardziej podatny obiekt, np. mnie. Łriuu!!!

Przypadek 2.

Słodkie Tociątko ogląda ze mną "House M.D." (widocznie też jest hipochondryczką). Leży wyciągnięta na moich kolanach, łepek odwrócony o 180 stopni (nie wiem, jak czyta napisy), sztywna i chyba bardzo wciągnięta w fabułę.
Xena, nie zważając na to, że jest kotem nieśmiałym i generalnie nie powinna robić "takich rzeczy", wskakuje na kanapę i wącha tociowy ogon.

Po czem co następuje:

Tociowy ogon odczuwa zmianę pola elektromagnetycznego w sferze okołoogonowej i przekazuje impuls do CERN (Ciepłolubny Efektywny Radar Nauszny), który natychmiast nakierowuje małżowiny na źródło anomalii w polu. Obcy zostaje wykryty i Zaatakowany, jak mawiają, Na Prędkości. To znaczy niezwłocznie, bez zwracania uwagi na konsekwencje.

Efekt: Koty gonią się radośnie, robiąc nieznośny hałas, przez najbliższe 1,5 godziny, a ja mam umiarkowany, ale jednak, spokój.

Wnioski:

Moje koty wyglądają skądinąd na szczęśliwe, zadowolone, rozruszane. Nie widzę specjalnych frustracji, mimo że Xena bywa czasem zirytowana a Tocia znudzona. Kondycja dobra, pyszczki uśmiechnięte...

Kot młody może bez większych przeszkód zamieszkać z kotem w podeszłym wieku, choć to, jak się do siebie dopasują, zależy od ich charakteru i podejścia opiekuna. Trzeba pamiętać, że niedopasowanie i, co za tym idzie, niezadowolenie i frustracja kotów, mogą się równie dobrze zdarzyć, gdy koty są w tym samym wieku i zwyczajnie nie odpowiadają sobie nawzajem pod względem charakteru.

Apeluję więc, kochani kociarze, żebyście wstrzymali się z wydawaniem arbitralnych opinii (czyt. gadaniem głupot) pt. "do starszego kota kot w podobnym wieku". Nie jest to reguła i alternatywne rozwiązania nie muszą być gorsze. Prawdopodobieństwo prawdopodobieństwem, jednak wybór towarzysza dla naszych starszych podopiecznych powinien odbywać się w oparciu o naszą znajomość jego charakteru a nie abstrakcyjne, w gruncie rzeczy, kryterium wieku - przecież dla każdego znaczy on coś zupełnie innego.