czwartek, 22 maja 2008

I dobrze, i źle.

Dzisiejsza rozmowa adopcyjna była obiecująca. Niestety, Pani, która odwiedził Laimę nie mogła poświęcić większej ilości czasu na adopcję, tj dostosować się do wymogu minimum dwóch rozmów adopcyjnych, w pewnych odstępach czasu. To i źle, i dobrze. Źle, bo Laima nie ma jeszcze domu. Dobrze, bo pani w porę dała znać, na jakie zaangażowanie może sobie pozwolić.
Jestem przekonana jednak, że potrzebny jest namysł. Tak - to bardzo prosto wziąć kota. Jednak trzeba także umieć na niego czekać. To znak dla nas - wolontariuszy - że osoba, która chce adoptować kota, naprawdę go chce. Tak zupełnie na serio. I że będzie mogła poświęcic mu tyle uwagi, ile on potrzebuje. Pokocha i będzie dbała o niego conajmniej tak dobrze, jak my o niego dbamy.

Dobra wiadomość jest taka, że dzwoniła do mnie Osoba, która chce adoptować dwa maluchy. Jej Ciocia także chciałaby wziąć jednego z Serdelków :D. To by była nie tylko dobra wiadomość dla nich, ale także znakomita dla Toci, której jednak tak spore towarzystwo nie bardzo odpowiada (ileż można znosić "duszenie", szarpanie za łapkę, napadanie z góry itp.). O tym, że jednak się mylę - w pewnych warunkach - świadczy być może to ;)



Kiedy mama jest zajęta rujkowaniem (tak! rujkowaniem: mrrrruauu, uaauuu, iiiuaaaurrr) fajnie jest się zagrzać z przybranym rodzeństwem :)

Brak komentarzy: