piątek, 4 kwietnia 2008

No to nie mam pralki.

Mam w łaziencie sześć kotów. Matkę i pięć urodzonych w poniedziałek maluchów. Było sześć. Jeden, nazwany przez Bartka Prosiaczkiem, nie żyje. Został przez matkę odrzucony. Nie miał żadnych szans.

Nie, nie jestem wariatką.

Zwyczajnie nie miałam innego wyjścia. Matka rodziła na trawniku, było 15 stopni. Ale w nocy mogłoby już być znacznie chłodniej. Kocie niemowlaki nie mają żadnej termoregulacji. Nie przeżyłyby. To niemożliwe, by kotka rodziła w takich warunkach. Coś złego musiało się stać. Jestem prawie pewna, że winni są ludzie. Choć raczej nie, nie mam racji. Winna jest ludzka bezmyślność. Niewiedza. Ktoś jeszcze może myśli na tym świecie, że zwierzęta nie mają duszy...


Teraz jest już znacznie lepiej. Po kilku dniach stresu mogę powiedzieć, że się rozluźniłam: Mama ładnie karmi i ogrzewa swoje maluchy. Pięć futrzanych serdelków urosło, wybłyszczało...teraz pozostaje nam tylko czekać, dokarmiać Mamuśkę, która pożera dosłownie wszystko, co dostanie.

Produkcja mleka jest inwestycją kosztowną.


I teraz uwaga: Pięć najsłodszych na świecie maluszków szuka domów. Dobrych i kochających domów. Takich, dla których nie będzie ważny kolor futerka, tylko ta niezwykła kocia dusza. Różnorodne, głębokie charaktery. Niezwykłe usposobienie.

Na marginesie tylko mogę dodać, że małe to krówki ;). Czarno-białe. Jeden zupełnie bez dodatków, całkiem czarny. Mają słodkie różowe poduszeczki. Nic, tylko się popłakać.

Bartek, który jest artystą eksperymentującym, postanowił nakręcić film w stylu "Snu" Andy'ego Warhola. Nie będę go tu zamieszczać, bo trzeba mieć specjalnie wysublimowany smak, żeby dostrzec w nim polot i artystyczny kunszt ;). Trwa czterdzieści minut i można w nim zobaczyć, jak kotka wychowuje kocięta. Mogę uchylić rąbka tajemnicy: głównie się nie rusza....:D

Żeby jednak zaspokoić Waszą ciekawość nakręciłam film zdecydowanie mniej ambitny: proszę uprzejmie, oto Ona i jej Pięć Serdelków (jeszcze przed ich przyjęciem):




No to nie mam pralki, przecież nie będę niepokoić mojego łazienkowego Uosobienia Macieżyństwa.
Za to mam wiaderko ;).

Brak komentarzy: