niedziela, 17 stycznia 2010

Akcja dla pani Teresy i jej kotów

Żyjąc na co dzień własnym życiem zdarza nam się nie dostrzegać wyjątkowych ludzi w naszym otoczeniu. Nie, żeby było w tym coś złego. Życie jest zbyt krótkie, żeby każdego docenić i pochylić się nad każdym cudzym problemem. Czasem jednak nie da się przejść obojętnie.

Na przykład obok pani Teresy, mojej sąsiadki z osiedla. To wyjątkowa osoba, osiemdziesięciodwuletnia, chora na raka i samotna. Mieszka z czterema kotami, dokarmia, jak sama szacuje, około czterdzieści.

Codziennie, gdy tylko zdrowie jej na to pozwala, chodzi z wielkimi siatami, wyprostowana, dziarska, karmić osiedlowe bezdomniaki. Gdy tak, codziennie, przemierza osiedle, nikt nie daje jej tych osiemdziesięciu dwóch lat.

Jej pomoc dla tych kotów znacznie przekracza przeciętne dokarmianie. Nie dość, że dba o codzienną porcję jedzenia dla każdego znanego jej kota w okolicy (gdy jest chora DOPŁACA koleżance za robienie tego), to jeszcze walczy o prawa bezbronnych zwierząt w spółdzielni mieszkaniowej.

Jej sukcesem była uchwała o sfinansowaniu i postawieniu 9 ocieplanych budek dla wielu kotów, w miejscu, gdzie jest ich bardzo wiele.
Wywalczyła dla siebie pomoc materialną od TOZ-u (puszki), co nieco odciąża ją finansowo.
Walczy o otwieranie okienek zimą, stara się zapobiegać ich zamykaniu. Ostatnio ma przeciw sobie całą klatkę schodową wściekłych mieszkańców.
Stara się walczyć o kastracje dla znanych sobie bezdomnych kotów - i wiele w tym względzie udało jej się zrobić.

To wyjątkowa kobieta. Dla zwierząt uczyniła bardzo wiele. Na codzień jest subtelną, inteligentną i miłą osobą. Należy jej się wdzięczność - od nas, osób broniących praw zwierząt, miłośników kotów, wolontariuszy - za naprawdę niezłomną postawę i wyjątkową świadomość jak na osobę działającą w pojedynkę, bez specjalnego wsparcia organizacji prozwierzęcych.
Potrzeby pani Teresy są niewielkie. Niedawno, z pomocą forumowiczów miau.pl, udało się odrobaczyć jej koty, zapewnić im dobry żwirek, karmę.
Brakuje jednak wciąż jedzenia dla bezdomnych kotów, które dokarmia. Brakuje też funduszy na leczenie jej kotów - potrzebne jest zaszczepienie wszystkich czterech, kolejne odrobaczenia, kompleksowe badania najstarszego kotka - dwunastoletniego Maćka. Niewykluczone też, że młoda, niedawno wykastrowana koteczka Burusia będzie potrzebowała operacji wycięcia zmian, które utworzyły się w okolicach pachwin.

Wszystkie osoby, które mają swój pomysł na pomoc dla Pani Teresy, zapraszam do współpracy. Dzięki forumowiczom już udało się bardzo wiele zrobić. Bardzo niewiele trzeba, żeby pani Teresa poczuła się bezpieczniej, jej koty były zadbane, a osiedlowece dobrze nakarmione. A więc... do dzieła :)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Zycze wszystkim kotom takich osob w poblizu.