Kupiłam SOBIE zielony pledzik. Myślałam, że będzie służył przede wszystkim MI. Jak zwykle byłam w błędzie. Otóż tak naprawdę kupiłam go Saharze. Okazało się, że mam kota-narcyza*.
Oto ja, Sahara
I ja...
...i ja...
...i wreszcie JA.
*UWAGA! Prawdziwe narcyzy są trujące dla kotów.
6 komentarzy:
ale słodziutki narcyz :-)
Wygląda pięknie w zielonym :)!
Ale masz ŚLICZNEGO kota. Takie fajne ubarwienie i mordka. :] Super się prezentuje na tej pościeli. Pozdro misiek.
Saharka jest piękna.. I te duże tajemnicze oczy... Mmm :)
wiem skądinąd, że Sahara przynosi szczęście. wystarczy ją zechcieć.
...kibicuję Ci Egipska Księżniczko :)
(gdyby tylko mój mąż postradał zmysły i zgodził się na trzeciego kota...)
ps. pozdrawiam, dziękuję za miłego maila i... rozumiem :)
:) dziękuję :))
Prześlij komentarz