sobota, 21 czerwca 2008

"nadmiarowe kocięta" i humanitaryzm a rebours

W ferworze sesyjno-kociątkowym zapomniałam w ogóle o tym, że powinno się sterylizować, że właśnie wlewa się na nasze niczego nieświadome głowy istne tsunami kocich bied w wieku niemowlęcym. Zaiste, stan to błogi. Niewiedza jest czasem cudowna.
Jutro przyjadą do mnie prawdopodobnie dwa maluchy, będące owocem wiadomych zaniechań. Bo choć kotka zaprzyjaźniona z ludźmi, ufna, czysta, zdrowa, to po co ją sterylizować? Wszystko jest w porządku, rzecz jasna. "Nadmiar kociąt", których nie uda się rozdać w porę, jest wywożony gdzieś w pola. Przeganiany. Na pewną śmierć głodową. To ponoć jest bardziej humanitarne od topienia.
Dziękuję ślicznie za taki humanitaryzm.

Brak komentarzy: