poniedziałek, 3 listopada 2008

Druga część Mimbli (od głowy ;))

Nie ma w sobie nic z typowego dzikusa, mimo iż prawdopodobnie całe swoje życie spędziła na polach otaczających Kurdwanów, poniewierana przez ludzi, pewnie wyrzucana z kolejnych posesji i piwnic podczas połogów albo tuż przed porodem. Przecież koty brudzą, więc trzeba wyrzucić...
Jednak nigdy nie stała się agresywna. Jest łagodna, chętnie przychodzi poprosić o głaskanie. Czasem tylko w tych pięknych zielonych oczach można zobaczyć strach przed człowiekiem, który np. zbyt gwałtownie się do niej zbliży. Mimbli potrzeba dużo czasu na aklimatyzację, na zapoznanie się z nowymi kotami.
Jest zupełnie niedominująca, więc Xena "ustawiła" ją sobie bez problemu. Niestety jest też przez nią notorycznie stresowana, bo Mimbla to żarłok i nawet w obliczu starcia z Księżną nie może się oprzeć pokusie kradzieży zawartości jej miski...
Bywa jednak, że się rozluźni: wtedy bawi się jak mały kotek, biega razem ze swoimi przybranymi dziećmi, uwielbia piłeczki i myszki. A ulubionym miejscem do zabawy są wszelkiego rodzaju rulony...np. karimata, którą można przerobić za pomocą pazurków w rzeźbę abstrakcyjną.
Mimbla to zupełnie niekłopotliwy kot. Nie trzeba się nim jakoś szczególnie zajmować, jest zdrowa, wysterylizowana...potrzebuje tylko nieco cierpliwości, trochę ciepła, własnego domu i własnego człowieka, do którego będzie mogła mieć zaufanie.





Brak komentarzy: